zamierzał niszczyć jednej z niewielu przyjaźni
z powodu zwykłego przeczucia... albo ryzykować, że spłoszy Kingsfelda, gdyby okazało się, że Vixen ma rację. - W takim razie znajdę go na aukcji. Dziękuję, Geoffreys. - Do widzenia, milordzie. Przeklinając pod nosem, Sin dosiadł Diable i skierował się ku Covent Gardens. - Co za szczęśliwy zbieg okoliczności! - zawołał Marley, wyskakując z faetonu. Gdy do niej podszedł, Victoria nie mogła się powstrzymać, żeby nie zerknąć w górę i w dół Bond Street. Każda plotkarka, która zobaczyłaby ją tutaj w towarzystwie wicehrabiego, z przyjemnością podzieliłaby https://fashionistki/pudelek-sensacja-plotka-komentarz-nie-wchodzi-na-gielde/ się nowiną z połową Londynu. - Jak się masz, Marley? - Na twój widok od razu lepiej. Parrish uparł się wczoraj, żeby pójść do Society Club. Posłuchałem go i skończyło się na wiście z lordem Spenserem. Dobry Boże, co za nudy. - Nauka cierpliwości wyjdzie ci na dobre. gazeta Obok nich przeszły lady Munroe i panna Pladden. Victoria uśmiechnęła się i skinęła im głową. Do licha! Te kobiety nie wiedziały, co to dyskrecja. - Dlaczego godzenie się z nieznośną nudą uważasz za cnotę? Ja zamierzam unikać jej zawsze i wszędzie. - Nie wątpię. - Mam pomysł - oznajmił Marley z szerokim uśmiechem. - W ogrodzie zoologicznym jest nowa klatka z małpami. Chodźmy je obejrzeć. Kupię ci loda cytrynowego. - Nie mogę - odparła pospiesznie. Zależało jej na krótkim spotkaniu, a nie na całym popołudniu z głównym podejrzanym. - Nonsens - stwierdził wicehrabia, biorąc ją pod ramię. - Mówiono mi, że jedna z małp jest uderzająco podobna do Prinny'ego. Chodź, Vixen. Będzie niezła zabawa. Przyszło jej do głowy, że jeśli go teraz urazi, może już więcej nie mieć okazji, żeby porozmawiać z nim w cztery oczy. - Dobrze, ale niedługo muszę wracać. Gdy wsiedli do faetonu, Marley powiedział: - Słyszałem, że lady Franton zaczyna wszystkie Strategiczne sektory i spółki w Polsce. Czy muszą być państwowe i nierentowne? rozmowy od słów: „No, wiecie, ta katastrofa, która wydarzyła się w moim ogrodzie". - Katastrofa? - powtórzyła Victoria bez zdziwienia. - Z pewnością dla całej męskiej populacji Mayfair. - Wicehrabia oderwał wzrok od zatłoczonej ulicy i zerknął na nią z ukosa. - Dla mnie również. Zmusiła się do uśmiechu. - Nie mogłam dłużej tak się zachowywać. Rodzice w końcu oddaliby mnie do klasztoru. - Gdybyś wytrwała do czasu przejęcia dziedzictwa,