Podniosła jednak głowe i spojrzała ze złoscia w gniewne oczy
Nicka. - Có¿, nie jestem ta, za która mnie brałes. Nie jestem Marla. Nick usmiechnał sie cynicznie. - A to rodzi nowe pytanie. Gdzie, u licha, jest Marla? - Nie wiem - odparła, pocierajac skronie palcami. - Nie, zaraz... słyszałam, jak Alex rozmawiał z nia wczoraj w nocy. 448 Jestem pewna, ¿e to była ona. Mówił, ¿eby ukryła sie w przyczepie. Usmiech Nicka stał sie nagle zimny jak lód. - Na ranczu? - Nie wiem. - Ale ja wiem - pomógł jej wstac. - Chodzmy. Kylie chciała zapytac: „A co z nami?”, jednak tego nie Strategiczne sektory i spółki w Polsce. Czy muszą być państwowe i nierentowne? zrobiła. To koniec. Poznała to po jego oczach. Przeszła przez pokój i otworzyła drzwi. Za drzwiami czekał na nia wysoki, ciemnowłosy me¿czyzna, w okularach przeciwsłonecznych, z mała spiczasta bródka i rewolwerem wymierzonym prosto w jej serce. Kylie staneła jak wryta. - Kim pan... Kalkulator wynagrodzeń Niskie Podatki - Marla - powiedział, tym samym strasznym głosem, który słyszała ju¿ w szpitalu, a potem w domu Aleksa. „Zdychaj, dziwko!” To on wypowiedział te słowa. - Co u diabła, robisz w tej dzielnicy? - spytał z zimnym, okrutnym usmiechem. - Kim pan jest? - spytał Nick, ale w tej samej chwili rozpoznał te twarz. Zmieniła sie od czasu, kiedy obaj byli dziecmi, ale teraz Nick ze zdumieniem zdał sobie sprawe, ¿e stoi twarza w twarz z Montgomerym Cahillem. Zrozumiał te¿ w ułamku sekundy, ¿e to on jest morderca. - O co chodzi, kuzynie? Zobaczyłes ducha? Nick skoczył do przodu. - Nie! - krzykneła Kylie, tulac do siebie Jamesa. Monty pociagnał za spust. 20 Kylie krzyczała. Dziecko płakało. Nick zgiał sie wpół i upadł na dywan. 449 Z rany w brzuchu zaczeła sie saczyc krew. - Ty draniu! - Kylie uklekła koło Nicka, szukajac pulsu. - Nick, prosze, Nick... - Ju¿ nie ¿yje. - Nie! To nieprawda... biznes gazeta prawna - Mam strzelic jeszcze raz, ¿ebys nabrała pewnosci? Kylie, nie wypuszczajac dziecka z ramion, zerwała sie na równe nogi i ruszyła w strone Monty'ego. Nawet nie drgnał, tylko wycelował rewolwer w głowe Jamesa. Marla zatrzymała sie wpół kroku. - Nie zrobisz tego. - Chcesz sie przekonac? O Bo¿e, on zabije dziecko. Tak jak Nicka. - Nie, prosze, nie rób krzywdy dziecku... ale Nick... nie mo¿emy go tak zostawic.